Włóczyłem się - z rękoma w podartych kieszeniach, W bluzie, co już nieziemską prawie była bluzą, Szedłem pod niebiosami, wierny ci o Muzo ! Oh! la la! co za miłość widziałem w marzeniach ! Szeroką dziurę miały me jedyne portki, W drodze, pędrak - marzyciel, układałem wiersze, Na Wielkiej Niedzwiedzicy miałem swą oberżę, A od mych gwiazd na niebie płynął szelest słodki. Słuchałem gwiazd w te dobre wieczory wrześniowe, Siedząc na skraju drogi, i czułem, że głowę, Jak mocne wino, rosa kroplista mi rasza. Lub gdy w krąg fantastycznych cieni rosły tłumy Jak gdybym lirę trącał, wyciągałem gumy, Stopę mając przy sercu, z zdartego kamasza.
Eu seguia, os punhos nos bolsos rasgados;Meu paletó assim tornava-se ideal;Eu seguia sob o céu, Musa! E a ti fiel!Oh! lá! lá! Que lindos amores tenha sonhado!Minha única calça tem um furo largo.- Pequeno-Polegar sonhador, em meu passeioDe rimas. Meu albergue era sob a Ursa maior.- Minhas estrelas no céu num doce harpejoE as escuto, sento à margem dos caminhos,Boas noites de setembro a sentir as gotasDe orvalho à face, tal um vinho forte;Onde rimando meio às sombras fantásticasTal uma lira, eu tirava os elásticosDe meus sapatos feridos, um pé junto ao peito! http://leoleituraescrita.blogspot.com/2010/05/rimbaud-minha-boemia-ma-boheme.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz