czwartek, 29 grudnia 2011
scream
mam dość mówię kurwa mam dość
dość?
wyczerpała się WYCZERPAŁA
już tysiąc lat temu, wszystko się wyczerpało wiara w ludzi miłość zapał chęci oddech
wszystko i ciało i mięśnie i usta i oczy i uszy i dupa
za bardzo to wszystko boli a boli jeszcze bardziej próba utrzymania cukierkowej iluzji
może rzeczywiście staram się za bardzo
może nie warto
nie mam cierpliwości do problemów ludzi, nie mam cierpliwości do zawiści że ktoś ma a ja też mam ale robie z siebie ofiarę
dość mam chce ciszy chce kołdrę i poduszkę tonę czekolady i dobrego kochanka
anatomia.monotonia
a może anatomia monotonii
nic się nie zmienia ludzie są takimi samymi chujami jakimi byli od zawsze
na palcach jednej ręki policzyć można ludzi, którzy więcej w sobie mają dobra niż czegokolwiek innego jeśli w ogóle taka proporcja jest możliwa
krzyk głośny i rozdzierający bo mam dość
mam dość otwierania drzwi dość włączania budzika
dość zawracania głowy projektami i innymi sraniami
mam dość pisania i dość milczenia
mam dość ludzi i dość samotności i dość braku tego czego mi brak
nadmiaru nadmiaru przesytu do syta
krzyk i po nim nie ma ciszy długiej i pięknej ciszy jaka powinna nastąpić w wielkim dramacie
jest jęczenie i pobojowisko i na wpół żywe trupy co się ciebie czepiają licząc że ich gdzieś zawiedziesz a ty nie wiesz już czego chcesz
nie wiesz już kim jesteś
kim chciałbyś
leżysz i chcesz się udusić czekoladą udławić poduszka wyrzygać alkoholem i upić rynsztokiem
chcesz przestać być bo nie być to nie boleć tak bardzo
i tak nikt tego nie zrozumie i tak będzie się tylko zawsze ekscentrycznym odludkiem lubującym w cierpieniu
minotaur może też chciał wyjść, tyle, że nikt mu nie powiedział że na zewnątrz mogą też istnieć inne potwory.
dość?
wyczerpała się WYCZERPAŁA
już tysiąc lat temu, wszystko się wyczerpało wiara w ludzi miłość zapał chęci oddech
wszystko i ciało i mięśnie i usta i oczy i uszy i dupa
za bardzo to wszystko boli a boli jeszcze bardziej próba utrzymania cukierkowej iluzji
może rzeczywiście staram się za bardzo
może nie warto
nie mam cierpliwości do problemów ludzi, nie mam cierpliwości do zawiści że ktoś ma a ja też mam ale robie z siebie ofiarę
dość mam chce ciszy chce kołdrę i poduszkę tonę czekolady i dobrego kochanka
anatomia.monotonia
a może anatomia monotonii
nic się nie zmienia ludzie są takimi samymi chujami jakimi byli od zawsze
na palcach jednej ręki policzyć można ludzi, którzy więcej w sobie mają dobra niż czegokolwiek innego jeśli w ogóle taka proporcja jest możliwa
krzyk głośny i rozdzierający bo mam dość
mam dość otwierania drzwi dość włączania budzika
dość zawracania głowy projektami i innymi sraniami
mam dość pisania i dość milczenia
mam dość ludzi i dość samotności i dość braku tego czego mi brak
nadmiaru nadmiaru przesytu do syta
krzyk i po nim nie ma ciszy długiej i pięknej ciszy jaka powinna nastąpić w wielkim dramacie
jest jęczenie i pobojowisko i na wpół żywe trupy co się ciebie czepiają licząc że ich gdzieś zawiedziesz a ty nie wiesz już czego chcesz
nie wiesz już kim jesteś
kim chciałbyś
leżysz i chcesz się udusić czekoladą udławić poduszka wyrzygać alkoholem i upić rynsztokiem
chcesz przestać być bo nie być to nie boleć tak bardzo
i tak nikt tego nie zrozumie i tak będzie się tylko zawsze ekscentrycznym odludkiem lubującym w cierpieniu
minotaur może też chciał wyjść, tyle, że nikt mu nie powiedział że na zewnątrz mogą też istnieć inne potwory.
wtorek, 27 grudnia 2011
ar.ra
co za miłość widziałam w marzeniach
co za spojrzenia łapałam od wiatru
co za sny śniłam nie śniąc
potknęłam się o pasek od szlafroka i uderzyłam głową o obsrane i mokre od deszczu chodniki
głuchy dźwięk wibruje w czaszce
ko nie ccccccc konieeeee ccccc koooooo niecccc
jestem jak szwajcarski ser
więcej we mnie juz dziur i zgniłego duszącego zapachu
niż formy i treści
upadek upadku upadkiem przypadkiem
miłością nieistniejącą żyć mi było dane.
dzisiaj umieram.
que lindos amores tenha sonhado
que olhares tenha pegado do vento
que sonhos tenha sonhado acordada
tropeçei no cinto de roupao e bati com a cabeça nos passeios cagados, molhados pela chuva
um som surdo vibra no meu cranio
fiiiiiiiiiinal finaaaaaaaaaaaaal fffffffffffffffffiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiinal
sou como um queijo suico
ha mais buracos e mais odor podre
que forma e conteudo
caida da queda caindo por acaso
tenha vivido com o amor inexistente.
hoje estou morrendo.
co za spojrzenia łapałam od wiatru
co za sny śniłam nie śniąc
potknęłam się o pasek od szlafroka i uderzyłam głową o obsrane i mokre od deszczu chodniki
głuchy dźwięk wibruje w czaszce
ko nie ccccccc konieeeee ccccc koooooo niecccc
jestem jak szwajcarski ser
więcej we mnie juz dziur i zgniłego duszącego zapachu
niż formy i treści
upadek upadku upadkiem przypadkiem
miłością nieistniejącą żyć mi było dane.
dzisiaj umieram.
que lindos amores tenha sonhado
que olhares tenha pegado do vento
que sonhos tenha sonhado acordada
tropeçei no cinto de roupao e bati com a cabeça nos passeios cagados, molhados pela chuva
um som surdo vibra no meu cranio
fiiiiiiiiiinal finaaaaaaaaaaaaal fffffffffffffffffiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiinal
sou como um queijo suico
ha mais buracos e mais odor podre
que forma e conteudo
caida da queda caindo por acaso
tenha vivido com o amor inexistente.
hoje estou morrendo.
ar
Włóczyłem się - z rękoma w podartych kieszeniach, W bluzie, co już nieziemską prawie była bluzą, Szedłem pod niebiosami, wierny ci o Muzo ! Oh! la la! co za miłość widziałem w marzeniach ! Szeroką dziurę miały me jedyne portki, W drodze, pędrak - marzyciel, układałem wiersze, Na Wielkiej Niedzwiedzicy miałem swą oberżę, A od mych gwiazd na niebie płynął szelest słodki. Słuchałem gwiazd w te dobre wieczory wrześniowe, Siedząc na skraju drogi, i czułem, że głowę, Jak mocne wino, rosa kroplista mi rasza. Lub gdy w krąg fantastycznych cieni rosły tłumy Jak gdybym lirę trącał, wyciągałem gumy, Stopę mając przy sercu, z zdartego kamasza.
Eu seguia, os punhos nos bolsos rasgados;Meu paletó assim tornava-se ideal;Eu seguia sob o céu, Musa! E a ti fiel!Oh! lá! lá! Que lindos amores tenha sonhado!Minha única calça tem um furo largo.- Pequeno-Polegar sonhador, em meu passeioDe rimas. Meu albergue era sob a Ursa maior.- Minhas estrelas no céu num doce harpejoE as escuto, sento à margem dos caminhos,Boas noites de setembro a sentir as gotasDe orvalho à face, tal um vinho forte;Onde rimando meio às sombras fantásticasTal uma lira, eu tirava os elásticosDe meus sapatos feridos, um pé junto ao peito! http://leoleituraescrita.blogspot.com/2010/05/rimbaud-minha-boemia-ma-boheme.html
Eu seguia, os punhos nos bolsos rasgados;Meu paletó assim tornava-se ideal;Eu seguia sob o céu, Musa! E a ti fiel!Oh! lá! lá! Que lindos amores tenha sonhado!Minha única calça tem um furo largo.- Pequeno-Polegar sonhador, em meu passeioDe rimas. Meu albergue era sob a Ursa maior.- Minhas estrelas no céu num doce harpejoE as escuto, sento à margem dos caminhos,Boas noites de setembro a sentir as gotasDe orvalho à face, tal um vinho forte;Onde rimando meio às sombras fantásticasTal uma lira, eu tirava os elásticosDe meus sapatos feridos, um pé junto ao peito! http://leoleituraescrita.blogspot.com/2010/05/rimbaud-minha-boemia-ma-boheme.html
.
http://www.youtube.com/watch?v=N_b3Dv5pf-o&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=iu5ewWickCQ&feature=fvwrel
http://www.youtube.com/watch?v=iu5ewWickCQ&feature=fvwrel
sobota, 24 grudnia 2011
wtorek, 20 grudnia 2011
robbed
''z ciemności w światło,
opuszczam miejsce zbrodni,
albo się mylę, albo mam całkowitą rację,
za każdym razem''
this song is shitty but there are some good parts in lyrics
http://www.youtube.com/watch?v=5xgjtm4_M20&ob=av3e
opuszczam miejsce zbrodni,
albo się mylę, albo mam całkowitą rację,
za każdym razem''
this song is shitty but there are some good parts in lyrics
http://www.youtube.com/watch?v=5xgjtm4_M20&ob=av3e
14.11.2011
Ostrożnie stawiała kroki, podeszwy stąpały po oleistej skórze asfaltu. Jeszcze tylko chwila, powtarzała zaciskając w kieszeniach skostniałe palce. Otworzyła skrzypiącą bramę, przemierzyła hałaśliwy ocean podjazdu, kilka schodów, szybki ruch z kieszeni do kieszonki, suw suwaka, klucz w dłoni, trzy ruchy, suw suwaka, trzask i głęboki wydech. Ciepło i życie powracające d sztywnych zimna kończyn. Lubiła to uczucie ciepłego nieistniejącego wiatru, który przynosił uczucie sennego bycia w domu. Stała tak chwilkę rozkoszując się ciepłem, aż do momentu, w którym palce mogły sprawnie rozsznurować buty, zdjąć kurtkę, czapkę, dwa szaliki. Odkładała torbę na podłogę, przeglądała się w lustrze, związywała włosy i szła umyć ręce. Odkręciła wodę i stała tak patrząc się tępo na siebie, przyglądając sobie. Zastanawiała się czy to dziś czy może jeszcze nie. Czy to już, czy jeszcze za jakiś czas. Woda lała się po białych stokach umywalki, szkoda, że na zewnątrz nie jest tak biało….Ocknęła się, zakręciła wodę, dotknęła swojego czoła, policzków, przygładziła włosy i wyszła z łazienki. Odczuwała jakiś niewytłumaczalny pośpiech. Musiała się wyspać…. Weszła po schodach do swojego pokoju, rozejrzała się czy wszystko jest na miejscu, zapaliła światło. Odłożyła niedbale torebkę na podłogę, zsunęła spodnie. Popatrzyła w lustro nad komodą i zaczęła robić różne pozy przeglądając się sobie. Stała tak, w podkoszulku i majtkach. Zsunęła przez głowę koszulkę, rozpięła stanik. Tak. To zdecydowanie dzisiaj. Smarowała kremem pustynne nogi i patrzyła w lustro, krem wnikał w spękania przywracając piaskowi jego słoneczny blask, jeszcze widać było jej opaleniznę. Patrzyła na swoje piersi gęsią skórkę na ramionach, może koniec końców nie było aż tak ciepło? Stała i dotykała brzucha, pośladków, starała się znaleźć coś co by temu przeczyło, ale jak tu sobie zaprzeczyć gdy jest się jedynym świadkiem i sędzią. Jedynym. to był dzień w którym była najpiękniejsza. dla siebie. tylko
http://www.youtube.com/watch?v=gnAbHkufjHg&feature=related
trad. para pt brevemente
http://www.youtube.com/watch?v=gnAbHkufjHg&feature=related
trad. para pt brevemente
wtorek, 13 grudnia 2011
WKD 1 z ....
pięciolinia
jak to dobrze jest nie być, zawieszonym gdzieś pomiędzy otchłanią nocy, a blaskiem świtu. nie być. unosić się nad przyprószonymi siwizną łąkami, zanurzać koniuszki palców w kryształowej tafli kałuż. nie być. leżę, nie jestem, leżę, lecz nie czuję mojego ciała, jestem wszystkim. nie jestem. widzę, słyszę, czuję lecz milczę, język utknął w drodze do jestem-mówię. konstelacje pajęczyn, misterna biżuteria traw i rosy otacza mnie, paleta pierwszego przymrozku. zawieszony gdzieś, pośrodku, nie jestem. słyszę chrobotanie podeszw na zmarzniętym żwirku, zmarznięte głosy i uściski dłoni, oddechy malujące na szybach życie. nie jestem. widzę w górę i czuję pod, nie jestem pięciolinia trakcji kolejowej otoczona uwerturą czarnych szkieletów drzew złowrogo manifestuje mój brak mnie. nie jestem, wiatr gra smutną melodię, którą słyszę nie będąc, czuję protest ziemi , lekkie łkanie, szloch na moich plecach, zimny pot. nie jestem i nie będę. nicość. słyszę prasowanie szyn, pociągły jęk, widzę światła, oślepia mnie blask blaszanego słońca, długi głuchy krzyk.
krwawy świt zalewa nuty. nie jestem i nie będę. już nigdy
jak to dobrze jest nie być, zawieszonym gdzieś pomiędzy otchłanią nocy, a blaskiem świtu. nie być. unosić się nad przyprószonymi siwizną łąkami, zanurzać koniuszki palców w kryształowej tafli kałuż. nie być. leżę, nie jestem, leżę, lecz nie czuję mojego ciała, jestem wszystkim. nie jestem. widzę, słyszę, czuję lecz milczę, język utknął w drodze do jestem-mówię. konstelacje pajęczyn, misterna biżuteria traw i rosy otacza mnie, paleta pierwszego przymrozku. zawieszony gdzieś, pośrodku, nie jestem. słyszę chrobotanie podeszw na zmarzniętym żwirku, zmarznięte głosy i uściski dłoni, oddechy malujące na szybach życie. nie jestem. widzę w górę i czuję pod, nie jestem pięciolinia trakcji kolejowej otoczona uwerturą czarnych szkieletów drzew złowrogo manifestuje mój brak mnie. nie jestem, wiatr gra smutną melodię, którą słyszę nie będąc, czuję protest ziemi , lekkie łkanie, szloch na moich plecach, zimny pot. nie jestem i nie będę. nicość. słyszę prasowanie szyn, pociągły jęk, widzę światła, oślepia mnie blask blaszanego słońca, długi głuchy krzyk.
krwawy świt zalewa nuty. nie jestem i nie będę. już nigdy
Subskrybuj:
Posty (Atom)