przez zieleń parku przejść, pary spacerujące
okruchy chleba i kaczki
pierwiosnków kołdra w leśnym poszyciu
wilgoć deszczowych chmur przejść
i siąść w kanapie zapaść się
czuć słodki zapach perfum oddychać wiatrem
aksamitną pić kawę i paralinkę rozpuszczać w ustach
zatrzymywać chwile przyjemności
podczas gdy palce szaleńczo stukają w klawiaturę starając się nadążyć za myślą
leć myślo leć, tam gdzie cię posyłam
nie leć tam gdzie nie powinnaś
i leci, nie kontroluje jej
i wtedy już wiem, że plan spalił na panewce i gdziekolwiek bym nie była
nie ucieknę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz