wyprzedził ją jej cień,
szedł wyprostowany i niezależny wydmuchując kłęby pary
podczas gdy ona oddychała papierosem
krople deszczu pstrkały jak folia bąbelkowa o metalowe dachy
a ona próbowała podbiec, przyspieszyć i choć na chwilę dotknąć go
przecież, to tylko głupi cień
za tym ty gonisz, podpowiadał rozsądek
wracała do pustego mieszkania i próbowała przypomnieć sobie gdzie został
jej cień
czasem kulił się w kącie pokoju
czesem przesiadywał z nią na balkonie
dzielił się samotnością
był razem z nią gdy zachwycała się zachodem słońca
i gdy mówiła kocham
czasem w ciemności ocierał delikatnie łzy bezradności
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz